logo
Czwartek, 28 marca 2024 r.
imieniny:
Anieli, Kasrota, Soni, Guntrama, Aleksandra, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Łukasz Miśko OP
Cierpiący prześladowanie
Miesięcznik W drodze
 


To nie sam fakt prześladowania czyni nas błogosławionymi, ale sprawa, której postanawiamy się oddać aż po najwyższą cenę.
 
Zakłopotanie, niewygodne poczucie winy. Czy nie tak właśnie czujemy się my, mieszkańcy względnie wygodnego „pierwszego świata”, gdy mamy się wypowiedzieć na temat cierpienia chrześcijan w Iraku? Bo czym są nasze medialne przepychanki i nagonki, czym nawet momenty dyskryminacji – najczęściej w formie werbalnych przytyków – wobec brutalnego rozlewu krwi, wypędzeń, przymusu wyparcia się wiary, jakie dziś cierpią nasi bracia i siostry w tak wielu miejscach na świecie? I czy mamy prawo – dzisiaj i kiedykolwiek – powiedzieć tym prześladowanym z naszej bezpiecznej pozycji, że w ich cierpieniu są jakoś... szczęśliwi? A jednak słowa „błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości” nie są wymysłem ani tych, którzy żyją w warunkach tolerancji, dobrobytu i wolności religijnej, ani też tych, którzy pośród prześladowań próbują znaleźć odrobinę pociechy w nadziei przyszłego królestwa: jak wszystkie ewangeliczne błogosławieństwa, również to pochodzi od Króla, który właśnie dla wypełnienia tego, co sprawiedliwe, oddał się cierpieniu i ogłasza ludziom wszystkich czasów, miejsc i sytuacji społecznych ten zbawczy paradoks – że ich cierpienie znoszone dla sprawiedliwości, w przeróżnych formach i stopniach dosłowności, może się stać miejscem życiodajnego błogosławieństwa.
 
Jego warunkiem jest gotowość na męczeństwo. Nowe Prawo ogłoszone przez Jezusa w Kazaniu na górze to nie „mniej”, lecz „więcej” niż Stare Prawo: uczy ono, że musimy nie tylko unikać morderstwa, ale nawet nienawiści w sercu; nie tylko cudzołóstwa, ale nawet pożądliwości; i musimy nie tylko umieć mówić o sprawiedliwości, ale być gotowi za nią umrzeć. Warto pamiętać, że to nie sam fakt prześladowania czyni nas błogosławionymi, ale sprawa, której postanawiamy się oddać aż po najwyższą cenę: św. Augustyn pisał, że choć w miejscu ukrzyżowania Jezusa stały trzy krzyże i trzej mężczyźni wiszący na nich zostali ukarani tym samym wyrokiem, to jednak każdy z nich miał inne pojęcie sprawiedliwości i z innego powodu był poddany cierpieniu. Tylko jeden z nich, Jezus, który JEST Bożą sprawiedliwością (1 Kor 1,30), w swym oddaniu się misji zbawienia aż do końca otwiera drogę błogosławieństwa dla tych, którzy razem z Nim cierpią z powodu wprowadzenia w świat Bożego planu.
 
Co to znaczy?
 
Bardzo konkretnie: jeśli twoje życiowe decyzje motywowane są pragnieniem sprawiedliwości i natrafiają na opór świata – co wcale nie powinno dziwić nas chrześcijan (por. Łk 6,26) – Jezus oferuje ci odkrycie nowych pokładów łaski, i to właśnie w momencie, gdy czujesz ból ceny za wierność Jego słowu. W ósmym błogosławieństwie widać chyba najwyraźniej różnicę między Jezusowymi błogosławieństwami a szczęściem rozumianym jako stan emocjonalnego spełnienia i harmonii: człowiek wyśmiany, wyszydzony, odrzucony ze względu na swoją wierność prawdzie, nie czuje się szczęśliwy, ale jest błogosławiony, bo wie, że – paradoksalnie – poprzez to doświadczenie przybliżył się do swego najwyższego dobra. Uderzenia zadane przez naszych prześladowców są uderzeniami dłuta, które rzeźbi i kształtuje naszą prawdziwą tożsamość.
 
I to właśnie wskazuje na paradoksalny owoc życia ósmym błogosławieństwem: ocalenie przed tym, co w nas i w świecie nieprawdziwe, iluzoryczne, niszczące. Filozof Peter Kreeft zestawia Jezusowe błogosławieństwa z siedmioma grzechami głównymi, pokazując, jak nauka z Kazania na górze może się stać lekarstwem na rany naszych wad. Nieco zaskakujące może się wydać, że błogosławieństwo prześladowanych dla sprawiedliwości jest według Kreefta parą dla grzechu łakomstwa. Dlaczego? Otóż łakomstwo na poziomie duchowym jest nieuporządkowanym głodem za pokarmem tego świata – dobrami materialnymi, kontaktami, seksem, społecznym uznaniem itp. A ponieważ jest nieuporządkowane, potrafi nas zaślepić, co prowadzi do tego, że dążąc do zaspokojenia nienasyconego głodu, jesteśmy gotowi poświęcić prawdziwe wartości: przyjaźń, rodzinę, wiarę, wolność. Błogosławieństwo tych, którzy pozostają wierni nawet za cenę odrzucenia i prześladowania, obiecuje nadnaturalną pomoc w tym akcie samopoświęcenia. Człowiek duchowo łakomy całym sobą mówi: „Chcę brać”; męczennik ogłasza światu: „Nie boję się stracić”. Różnica, którą przynosi ósme błogosławieństwo, to różnica między braniem a dawaniem, między łakomym zyskiwaniem, które tak naprawdę jest stratą, a ofiarnym i wiernym traceniem, które tak naprawdę jest zyskiem.
 
Nowe życie
 
Gotowość na męczeństwo wypływa z czwartego błogosławieństwa – tych, którzy łakną i pragną sprawiedliwości. Oczyszczenie z iluzji szczęścia i dojrzałość konsekwentnego kroczenia drogą prawdy to owoc błogosławieństwa ubogich – to właśnie ubodzy wiedzą, że ich jedynym bogactwem jest żywy Bóg. Gdy świat ich prześladuje i wykorzystuje, akceptują prześladowanie dla sprawiedliwości i wprowadzają pokój w sposób, w jaki uczynił to Chrystus na krzyżu. Wszystkie błogosławieństwa są jak wyspy jednego archipelagu połączone pod powierzchnią wody, będące szczytami tej samej podwodnej góry. W ten sposób nie są one jedynie zbiorem porad czy nawet nowym stylem życia; one SĄ nowym życiem. Imiesłów dokonany dediogmenoi – prześladowani – użyty w greckim oryginale sugeruje trwały wpływ cierpienia na osobę prześladowaną, tak jak trwałe są rany na ciele Jezusa, być może dlatego, że to sam Jezus staje się w nas błogosławieństwem i nowym życiem. Mateuszowa wersja błogosławieństw ogłasza tę nową jakość: „Albowiem do nich należy królestwo niebieskie”. „Należy”, a nie „będzie należeć”. Już teraz, nie w odległym eschatonie, królestwo jest obecne w prześladowanych dla sprawiedliwości, bo królestwo to my – nasze oczyszczone i odnowione ja-w-Chrystusie.
 
Królestwo w prześladowaniu, błogosławieństwo w cierpieniu… Może rację miał Karl Barth, mówiąc, że błogosławieństwa z Kazania na górze są w gruncie rzeczy zagadkami nie do rozwiązania, czymś co buddyści zen nazwaliby koan – paradoksem, którego celem nie jest pozytywne sformułowanie doktryny, ale raczej ogołocenie nas z samych siebie, by w tę ludzką niemożność wkroczyła Boża moc?
 
Łukasz Miśko 
W drodze 11/2014
 
Zobacz także
Ks. Sebastian Korczak SDS
Ubóstwo w swoim znaczeniu źródłowym, pochodzącym od łacińskiego słowa paupertas, a w odniesieniu do osoby pauper, oznacza coś lub kogoś ubogiego. I w tym miejscu istotna uwaga! Otóż ta pierwotna etymologia słowa ubogi oznacza nie tego, który nic nie posiada, lecz także tego, który posiada mało. To posiadanie oznacza jednak tyle, aby wystarczyło do godnego, ludzkiego życia...
 
Ks. Piotr Szyrszeń SDS

Widzimy Jordana, przed którego oczami przesuwają się „liczne potrzeby religijne świata”. Ale równocześnie stoimy obok Jordana, w którego sercu odzywają się z niezwykłą mocą, mocniej niż kiedykolwiek wcześniej, słowa Zbawiciela: „To jest życie wieczne: aby znali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz Tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa” zapisane w Janowej Ewangelii. Widzimy Jordana stojącego „twarzą w twarz” z twardą rzeczywistością życia ludzi i ich najgłębszymi potrzebami, a równocześnie Jordana stojącego „twarzą w twarz” z wyrażonym w Słowie Ewangelii pragnieniem Ojca Niebieskiego, by dzielić się z ludźmi życiem, by obdarzać ludzi pełnią życia. 

 
Tomasz P. Terlikowski
Chodzi o zakneblowanie ust ludziom, którzy myślą inaczej niż postępowcy, o zbudowanie przestrzeni, w której mówić można będzie wszystko pod warunkiem, że nie mówi się prawdy o zabijaniu nienarodzonych, o ludziach, którzy czerpią z tego kasę i prestiż, i wreszcie o homoseksualizmie. Taka wolność słowa?
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS