logo
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Alfa, Leonii, Tytusa, Elfega, Tymona, Adolfa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Piotr Jordan Śliwiński OFMCap
Chrześcijanin w ”cywilizacji guzika”
Głos Ojca Pio
 


Masz ci los! Nie tak dawno Mika Brzezinski, prezenterka jednego z dzienników ważnej stacji amerykańskiej telewizji odmówiła podania jako informacji dnia, że Paris Hilton wychodzi z więzienia. Zrobił się z tego prawdziwy news i szereg ważnych dzienników podało go w serwisie dnia. Rozumiem prezenterkę, dla której kolejny etap przygód łóżkowo-rozrywkowo-jakichśtam jeszcze nie jest faktem do odtrąbienia po całej kuli ziemskiej. Z drugiej jednak strony wspomniana aktorka oraz inne piosenkarki czy sportowcy tworzą współczesny olimp. Gwiazdy, gwiazdeczki, kometki i meteoryty show-biznesowe kreują dzięki massmediom mitologię współczesnego świata, stają się wzorami do nieraz zupełnie bezkrytycznego naśladowania, miarą szczęścia i sukcesu życiowego.

Bardzo często wobec zalewu tego typu zainteresowań i informacji chrześcijanin czuje dziś bezradność. Jak ma się przebić z prawdą Ewangelii? Może jest ona niemedialna? I często taka konfrontacja powoduje albo całkowitą bierność połączoną z ukrywaniem swych religijnych poglądów, albo prowadzi do mentalności gettowej – obwarowania w tym, co wydaje się jedynie chrześcijańskie, katolickie, kościelne. Często ta druga postawa łączy się z szukaniem wrogów ukrytych we własnych szeregach. Chrześcijanin staje się zmęczonym rycerzem, a przecież nie tylko miecz i tarczę ma dzierżyć. Pilota od różnych urządzeń też.

Guzik i jego królestwo

Dzisiejsza pop-kultura rozwija się w cywilizacji nazywanej przez niektórych filozofów „cywilizacją guzika”. Wszystko jest poddane naszej woli, każda maszyna ma ten jeden ważny wyłącznik albo sterowana jest za pomocą pilota, który obsługujemy, który stanowi o naszej władzy. Guziko-władcy! Naciskamy guzik i maszyny od razu realizują naszą wolę. I tak do czasu od naciśnięcia przycisku do realizacji zamówienia ogranicza się nasza cierpliwość. Powoduje to, że wszystko, co spotyka człowieka w życiu, musi być po pierwsze użyteczne, a po drugie skuteczne. To oczekiwanie chętnie przerzucamy na kontakty z innymi ludźmi.

Zapewne niejednokrotnie zauważyliśmy, że podczas rozmowy z przypadkowo spotkanym znajomym zaczynamy się denerwować, pozostając zbyt długo w roli słuchacza. Rozmowa ma być skuteczna – informacje, parę pozdrowień, miłych słówek i dalej. Guziko-władca jest nastawiony na możliwość wyłączenia urządzenia, które nie jest potrzebne w danym momencie. A człowieka się nie da, ot tak, wyłączyć. Dobrze, gdy pokornie słucha on komunikatu guziko-władcy, gorzej, jeśli sam ośmiela się mówić i oczekuje wysłuchania.

Nieumiejętność słuchania guziko-władcy to jego znaczące kalectwo. Prowadzi ono do utraty zdolności porozumiewania się z innymi ludźmi oraz – nierzadko – trudności także w życiu religijnym, np. na modlitwie czy podczas spowiedzi. Boga także nie można dowolnie włączyć i wyłączyć. On, mówiąc poprzez sumienie i słowo, choćby to głoszone w trakcie niedzielnych liturgii, nie tylko nakazuje właściwe postępowanie, ale jeszcze domaga się, aby słuchać rzeczy niemiłych. A my, guziko-władcy, nawet jeślibyśmy chcieli Go posłuchać, często nie wiemy, jak to zrobić.

Coraz częściej nasza podstawowa codzienna komunikacja sprowadza się do SMS-ów i rozmów przez komórkę. Dają one pozór bliskości (bo mogę, przebywając w domu, rozmawiać z osobami, które znajdują się w każdym niemal miejscu kuli ziemskiej), ale takie porozumiewanie się z reguły jest powierzchowne, bo przecież też guziko-władne. W konsekwencji człowiek napotyka coraz większe trudności w mówieniu o problemach ważnych i w rzeczywiście głębokim kontakcie z rozmówcą.

Szybkość i powierzchowność komunikacji oraz porównywanie spotykanych ludzi do reprezentantów show-biznesowego olimpu sprawia, że zaczynamy „ślizgać się” po rozmowach, a ostatecznie i po ludziach. Zauważamy, jak nasz rozmówca jest ubrany, jakich używa perfum, ale często nie potrafimy powiedzieć, co właśnie przeżywa i z jakimi zmaga się problemami, ani też jak możemy się z nim spotkać. Nie wiemy o nim nic. Człowiek bywa wtedy traktowany jak telewizor albo komputer: pozostajemy przy nim, jeśli proponuje ciekawe komunikaty, ale gdy tylko przestają być one interesujące, korzystamy z guzika, zmieniamy program albo kanał, przechodzimy na kolejną stronę www czy też najzwyczajniej przestajemy korzystać z komunikatora. Przykro – jeśli dotyczy to znajomego spotykanego podczas spacerów z psem, dramatycznie – jeśli zawieszamy dialog z najbliższymi osobami, przeraźliwie – gdy traktujemy Boga jako nudziarza.

W poszukiwaniu bliskości

Guzikowa władza nie eliminuje wszakże tęsknoty za bliskością drugiego człowieka. Pojęcie o niej kształtują wszakże życio-mity gwiazdek show-biznesu. Jest odlotowo, fajnie, jest chemia, magia, klimat, czyli jest miła chwila, bliskość ciał i psychiczne odprężenie, mierzone stwierdzeniem: „Z nim/nią to się dobrze czuję”. A potem wielka rozpacz, bo chwila minęła i przypłynęła rzeka codziennych trudnych spraw. I nie ma klimatu ani odlotu.

Jednak to nie tylko inni mają być „odlotowi” dla mnie, również oni stawiają mi podobne wymagania. Konieczność bycia stale atrakcyjnym w kontaktach z innymi zmusza do nieustannego sprawdzania się, ciągłego porównywania się z nimi. Muszę się rozwijać jak inni, ba, nawet bardziej i intensywniej. W ten sposób zaczyna dominować model „człowieka kuli”, który winien się rozwijać we wszystkich kierunkach. Uwidacznia się to już w kształceniu dzieci: mają one biegle mówić po angielsku i francusku, jeździć konno, pojąć sztukę fechtunku, tańczyć, znać biologię i świat teatru... Kultura bardzo często stawia dzisiaj człowieka w centrum. To on ma być tym, który o wszystkim decyduje. I bardzo często w takiej pozycji ustawia się też wobec Pana Boga, który ma tylko pomóc w odniesieniu sukcesu. Relacja z Nim ma stanowić zaledwie jedną z osi rozwoju, i to tylko wspomagającą.

 
1 2  następna
Zobacz także
Anselm Grün

Wydaje się nam może, że to proste, stać w milczeniu przed Bogiem. A jednak milczenie jest trudną drogą. Wtedy bowiem, dopiero kiedy zaczynam milczeć, spotykam samego siebie. Wtedy hałas moich myśli zaczyna mnie niepokoić. Wtedy wiele rzeczy ujawnia się we mnie. Milczenie prowadzi w trzech etapach do zjednoczenia z Bogiem. Pierwszy etap polega na spotkaniu samego siebie. W milczeniu rozpoznaję to, co we mnie tkwi.

 
Anna Gładkowska

Doświadczenie, które staje się udziałem Sary, powoduje, że w jej głowie pojawiają się myśli o samobójstwie, jako jedynej możliwej drodze ucieczki od codzienności wypełnionej cierpieniem. Kobieta staje na krawędzi życia i śmierci, nie czuje wsparcia ze strony najbliższych osób i coraz bardziej pogrąża się w otchłani niemocy.

 
Dariusz Salamon SCJ
Jezus mówi o sobie: „Ja jestem dobrym pasterzem”. Niegdyś młody człowiek zwrócił się do niego: „Nauczycielu dobry” – Jezus zapytał wówczas: „Dlaczego mnie nazywasz dobrym. Jeden jest tylko dobry – Bóg”. Jezus jednak jako Ten, który stanowi jedno ze swoim Ojcem, jest prawdziwie Dobrym Pasterzem. Ta Jego dobroć polega głównie na tym, że oddaje On życie swoje za owce.
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS